Trzeba tylko uważać
Trzeba tylko uważać, żeby nie pomylić odzywek i np. nie zawołać „przepraszam, właśnie szef wchodzi”, gdy rozmawiamy z telefonu domowego, albo zakrzyknąć „woda mi się z wanny przelewa”, gdy jesteśmy w biurze. Popularny okrzyk „wódeczka nam się grzeje” dobry jest na różne okazje, a w dodatku może uchodzić za dowcip. A poważnie: telefon służy do załatwiania konkretnych spraw, a przy tym kosztuje „od minuty”. Zatem zwroty w rodzaju „to chyba byłoby wszystko” albo „myślę, że szczegóły jeszcze omówimy” (choć wiemy, że nic do omówienia nie zostało), wcale nie są niegrzeczne. Czasem zresztą rozmówca też marzy, żeby skończyć, a nie wie jak. Jedna ważna zasada: kto zadzwonił, ten ma skończyć, bo to on coś chciał przekazać. Na zakończenie „wykładu o telefonach” parę słów o sprawie ogólniejszej telefonowaniu nie za swoje pieniądze… czyli, zdradźmy tajemnicę, z zakładu pracy. Przywykliśmy w minionej epoce korzystać z tego i owego na rzecz ówczesnego pracodawcy, do czego wielu ludzi czuło się wręcz zachęconych, bo nikt majątku nie pilnował. Czymże był wówczas koszt rozmowy, choćby międzymiastowej!…